Pierwsze spotkanie z podopiecznym to absolutny klucz do sukcesu. Myślę tu zarówno o sukcesie naszym jako specjalisty ale nie możemy tu zapominać również o kwestiach biznesowych, bo to przecież nasz zawód. Dla podopiecznego natomiast to początek zmian, na które się zdecydował i należy mu w tym pomóc.

Jeśli nie chcemy doprowadzić do popularnej niestety sytuacji, kiedy to klient rezygnuje ze współpracy ponieważ „nie osiągnął celów i nie jest zadowolony z efektów” powinniśmy te cele umiejętnie wyznaczać i w trakcie współpracy moderować.

Najważniejszą kwestią, o której należy pamiętać jest fakt, że na tym etapie nie wiemy o tym człowieku kompletnie NIC.

Oczywiście przeprowadzamy bardziej lub mniej dokładny wywiad ale pamiętajmy, że często podopieczny mówi nam trochę to co uważa za słuszne albo sami naprowadzamy go na odpowiedź, którą chcielibyśmy usłyszeć. Aby uzyskać szczerą i precyzyjną informację zwrotną po pierwsze potrzebna jest relacja i wzajemne zaufanie a to wymaga nieco czasu. Po drugie podopieczny musi się nieco obyć i osłuchać ze słownictwem jakiego używamy i lepiej zrozumieć istotę rzeczy o którą pytamy. I do tego również potrzebny jest czas.

Pamiętajcie, że lekarz nie musi budować relacji z pacjentem (chociaż dobrze gdyby to robił) ponieważ pacjent i tak do niego trafi kiedy będzie potrzebował pomocy. Dla tego wywiady i zalecenia z gabinetu lekarskiego często są „suche”, pozbawione emocji i dość techniczne….objaw, badanie, diagnoza, recepta.

Praca w taki sposób sprawdzi się u nas u 5-10% konkretnych klientów, resztę natomiast skutecznie zniechęci i zostaną oni jedynie historycznym leadem w naszej bazie danych lub książce kontaktów.

Osobiście uważam to za porażkę i błąd w sztuce. W tym zawodzie należy mówić wieloma różnymi językami w zależności z kim rozmawiamy a nie jedynym właściwym, czekając aż ktoś wreszcie go zrozumie.

Wracając do naszych celów na pierwszym spotkaniu na pewno możemy i powinniśmy zagwarantować, że:

  • jesteśmy profesjonalistami w tym co robimy i zawsze będziemy przygotowani do zajęć
  • dopełnimy wszelkich starań aby od strony organizacyjnej treningi funkcjonowały idealnie (punktualność, ustalanie i zmiany terminów, ewentualne przypominanie i mobilizowanie, obustronne przestrzeganie podpisanego regulaminu)
  • treningi będą w 100% bezpieczne i dostosowane do możliwości podopiecznego oraz do jego formy i dyspozycji dnia
  • na bieżąco będziemy analizować rezultaty treningowe i osiągany progres
  • w przypadku zatrzymania progresu będziemy szukać alternatywnych rozwiązań
  • mamy doświadczenie i zastosowane metody w zdecydowanej większości przynoszą bardzo dobre rezultaty
  • na treningach będziemy ze sobą miło spędzać czas. Oczywiście głównym zadaniem będzie trening oraz osiąganie co raz lepszych rezultatów ale nic nie stoi na przeszkodzie aby bawić się przy tym dobrze i rozmawiać na wiele innych tematów

I tutaj kończą się kwestie, które możemy na początku współpracy zagwarantować.

  • czy możemy obiecać, że klient w trzy miesiące schudnie? – ja bym tego nie robił…powiedziałbym natomiast, że zdecydowana większość podopiecznych po wdrożeniu zaleceń żywieniowych oraz aktywności fizycznej w krótkim czasie zaczyna chudnąć. Natomiast pamiętajcie, że macie kontrolę nad swoim podopiecznym maksymalnie trzy razy w tygodniu po jednej godzinie, zazwyczaj mniej, dwa lub raz lub tylko widujecie się na wizyty kontrolne raz na kilka tygodni. Wszystkie pozostałe, długie godziny podopieczny spędza sam ze sobą, ze swoimi pokusami oraz silną wolą. Często funkcjonuje w środowisku, które wcale nie musi go wspierać w jego postanowieniach. Nie wiemy jaka jest jego podatność na odpuszczanie i walkę samego ze sobą więc sugeruję nie wyznaczać tu konkretnych celów liczbowych bo możemy mieć problem aby je zrealizować…
  • czy możemy zagwarantować klientowi, że za trzy miesiące będzie silniejszy i wytrzymalszy? Jest to zdecydowanie łatwiejszy do osiągnięcia cel niż ten redukcyjny. Mamy nad nim większą kontrolę i mniej czynników może go zakłócić. Znamy metodykę treningu i progresje jakie należy zastosować. Aczkolwiek może przytrafić się kontuzja lub przeciążenie. Nie wiemy jak nasz klient jest odporny na zadawane bodźce. Może w wyniku wielu lat zaniedbań ma tak słabą jakość kolagenu, że będzie reagował bólowo, inaczej niż większość. Miałem takie przypadki gdzie pomimo sprawdzonej procedury i bardzo delikatnego treningu klient często się przeciążał.

Do określania powyższych celów możemy i nawet powinniśmy wrócić ale dopiero po paru miesiącach, kiedy poznamy naszego podopiecznego nieco lepiej. Będziemy wtedy widzieć jak reaguje na obciążenia, czy deklarowana na wstępie frekwencja i częstotliwość treningów pokrywa się z rzeczywistością, czy realizuje zadania dodatkowe we własnym zakresie, czy dba o regenerację i szeroko pojętą higienę i czy informacje przekazane nam w wywiadzie były kompletne…i prawdziwe.

Pamiętajcie, że czasem dla własnego komfortu i uniknięcia niezręcznych sytuacji w przyszłości warto dać sobie nieco czasu nie mówić tego co w danej chwili klient chciałby usłyszeć. W tej jednej sytuacji oszczędzi nam to stresu ale w wielu pozostałych może nam go przysporzyć aż nadto. Do tego ryzykujemy własną reputację ponieważ obiecaliśmy coś czego później nie udało się „dowieźć”.

Zawsze byłem i jestem zwolennikiem ewolucji zamiast rewolucji i metody małych kroków/sukcesów. Do tego zachęcam również i Was:)

Jeśli potrzebujecie pomocy w pokierowaniu swoja ścieżką zawodową lub porady na konkretny temat jestem do waszej dyspozycji.

trenerindywidualny.tg@gmail.com